stoi pusty i się marnuje
Chciałabym, żeby ktoś tu czasem pomieszkał za 10-15 euro dziennie od łba (rozmiar łba nie ma znaczenia, cena zależy od pory roku), popodlewał mi kwiatki, nakarmił lokalne los gatos vagabundos (naprawdę tak są koty wolnożyjące po hiszpańsku).
10 euro kosztuje nocleg na glebie w Tatrach, a tu jest zajebista Hiszpania z widokiem na Morze Alborańskie.
Wieś jest typową andaluzyjską pueblo bianco z wąskimi ulicami szerokości dwóch oślich zadów, położoną wśród terenów rolniczych, sadów awokadowych i migdałowców. Dom ma 300 lat, kamienne mury grubości 80 cm, więc nawet w największe upały jest akceptowalna temperatura. Na zimę są grzejniki.
Luksusów nie ma, ale jest internet (w miarę szybki), duży telewizor w salonie, można podpiąć HDMI, kable są, monitor do pracy na piętrze, ciepła woda na termę gazową (wbrew pozorom zimą to ma znaczenie), pralka, dwie lodówki, w tym jedna na tarasie, kuchenka z piekarnikiem, wanna z natryskiem i deszczownicą.
Na parterze salono-kuchnia z narożną kanapą-samoróbą, na której dwie nie za wysokie osoby śpią bez wysiłku. Dwie wysokie pewnie by się kopaly.
Na piętrze łazienka i dwa pokoje: mała sypialnia z łóżkiem 140×210 i pokój do pracy z małą rozkładaną sofą typu beddinge (na jedną osobę, nie za wysoką) i biurkiem. Blat biurkowy ma 2,10 metra, dwie osoby mogą siedzieć. Tu też jest najlepszy zasięg i w razie czego można się kablem wpiąć w router.
Na dachu jest 39 m2 tarasu. Jest zasięg, można tam pracować. Są dwa stoły, krzesła, leżaki i lodówka. Można powiesić hamak. Przy dobrej widoczności widać Afrykę.
🧬 Całość łączą Te Wspaniale Schody z moich zdjęć.
Oferta jest dla znajomych i dla osób za które dacie sobie odciąć jakąś część ciała. To nie jest chata z Booking na wynajem, to mój dom w Hiszpanii ze wszystkimi tego wadami i zaletami. I moimi skarpetami w szafce.
💳 W opłatę dzienną wchodzi: internet, woda, gaz i prąd.
Internet jest nielimitowany. Wody i prądu mieszkając tu „normalnie” zużywam za ok. 30 euro miesięcznie. Jeśli ktoś zużyje więcej, to będę rozliczała po przyjściu rachunków. Mam dokładne dane dziennego zużycia, więc łatwo sprawdzić.
🚗 Trzeba mieć samochód (mogę polecić legitną wypożyczalnię). Komunikacją zbiorową da się dojechać z pewnym trudem, ale potem dostanie się gdziekolwiek to kłopot, a ze sklepów zostaje wioskowy, dość skromnie wyposażony.
🌊 Do morza jest 1.5 km w linii prostej (widać je z okna i z tarasu), 2 km z buta, 3 km samochodem. 5 km jest do bardzo ładnej plaży, a 10 km do zjawiskowo-pocztówkowej. Namiary daję.
🛒 We wsi sklepik z absolutnym minimum (piwo i suszona świńska noga, pieczywo czasem przyjeżdża furgonikiem), 5 km jest do „Żabki” (Corviran w Castillo del Baños), 10 km do „Biedronki” (Día w Castell de Ferro), 25 km do dużego centrum handlowego (Leroy, Decathlon, Auchan, Jysk w Motril).
☕ Ostatnio we wsi otworzyła się kawiarnia. Jest kawa, piwo, tapasy i jedzenie (nie testowałam). Weg(et)a(ria)nom zalecana daleko posunięta ostrożność, w Hiszpanii danie robi się magicznie wegańskie po wyjęciu z niego mięsa, wegetariańskie są owoce morza i potrawy robione na wywarach.
Tereny doskonałe na rower (nie mam garażu, musi stać w salonie na dole albo przed domem). Zaprzyjaźniony, monitorowany garaż mogę polecić kilometr ode mnie.
Wspinanie w promieniu 20-50 km całkiem fajne.
Wodne używki podobno są, acz ja lubię na morze głównie patrzeć.
Fenomenalne lokalne targi z lokalnymi warzywami po 1€ za kilogram. Pakujesz jak leci do wora, płacisz.
Knajpy lokalne są podobno niezłe, ale osobiście nie korzystam.
🏰 W okolicy sporo zwiedzania.